Czasem ludzie zadają mi pytanie, jaki typ rządów mamy w naszym kraju. Ach, czy to jest oligarchia? Władza nielicznych? Zgodnie z typologią naukową, obecnie mamy „system partii dominującej”, z jedną partią mającą znacznie silniejszą pozycję niż pozostałe.

Ów „dominant party system” praktycznie nie występuje w krajach uznanych za funkcjonujące demokracje. Występuje co najwyżej w niektórych regionach, jak np. dominacja katolickiej CSU w Bawarii. Tudzież jest wynikiem anomalii. We Włoszech ta dominacja jest wynikiem koncentracji własności i dominującej pozycji lidera tej partii na rynku mediów. Podobny system jednopartyjnej dominacji jest też wskazywany w Rosji. Niekiedy dominacja ta utrzymuje się mimo wprowadzenia systemu liczenia głosów wspierającego zmiany polityczne, jak na przykład na Malcie stosującej metodę Pojedynczego Głosu Przechodniego w wyborach. Jednakże system „polski” na szeroką skalę występuje w Egipcie, Kamerunie, Burkinii Faso i 25 innych krajach afrykańskich. W Ameryce Południowej występuje w Wenezueli.

Polska anomalia nie jest przedmiotem wielkich debat. Nawet encyklopedie zauważają że dominacja jednej partii rzadko jest wynikiem gry politycznej- a bardziej: wykorzystywania zawiłości prawnych do blokowania konkurentów. Praktyka podpowiada też strategiczne wykorzystanie mediów. Właścicielom niektórych stacji wypomina się przecież bliskie związki koleżeńskie z czołowymi politykami dominującej partii. Największa obecnie partia opozycyjna do polityki weszła od zakrystii, korzystając z mediów wyznaniowych. I nie była partią innego wyznania niż to obowiązujące, choć z pewnością partią innego rytu tego wyznania.

(rf)