Marzyć jedynie mogę o rozliczeniu się z bolesną przeszłością, która wciąż jest zakłamana, a wykładnia jaką się podaje, jest wciąż polityką historyczną brniącą interesów, jak podejrzewam, Kościoła Katolickiego. Ponad 350 lat temu z Polski przepędzono arian, braci polskich. Była to najgłośniejsza i najszybciej się rozwijająca opozycja wobec Kościoła Katolickiego. Głosili prymat racjonalizmu nawet sprawach wyznaniowych- wierzyć można było w tylko to, co było możliwe do zrozumienia, umysł miał pierwszeństwo nad dogmatami.
 
Jezusa uważali za człowieka, tylko że bardziej doskonałego niż inni. Opowiadali się za demokratyzacją, zniesieniem pańszczyzny, zrównaniem pozycji wszystkich stanów. Głosili pacyfizm. Właściciele ziemscy którzy przechodzili na arianizm zwalniali chłopów z poddaństwa i uwłaszczali ich na swojej ziemi.
 
Chcieli rozdziału państwa od Kościoła, chcieli by państwo pozostawiało obywatelom wolność, będąc tolerancyjne i broniąc praw mniejszości. Dopuszczali jedynie wojnę obronną. Byli przeciwko przymusowemu chrzczeniu w dzieciństwie- wg nich tylko dorosłe osoby mogły świadomie decydować o wyznaniu jakie wybiorą. Pisali oni na 200 lat przed Wolterem:
 
"Nie wolno nam narzucić cenzury na nikogo, ponieważ każdy z nas ma prawo do własnej indywidualnej oceny... Nie dajemy nikomu prawa do gwałcenia, prywatnie lub publicznie, wolności sumienia, ani wolności do propagowania religii siłą lub przymusem".
 
Arian wygnano w 1658 roku, a od 1668 roku w Polsce panowała kara śmierci za odstępstwo od katolicyzmu. Kilka lat później innowiercom odebrano prawa do sprawowania urzędów czy otrzymywania szlachectwa. 100 lat później, w 1764 roku król pod ogromnym naciskiem protestanckich i prawosławnych krajów ościennych próbował przyznać prawa polityczne innowiercom i znieść karę śmierci za odstępstwo od katolicyzmu. Opuścili go wówczas niemal wszyscy stronnicy.
 
Pod naciskiem Rosji i po porwaniu przez posła rosyjskiego Repnina przywódców anty-innowierczej konfederacji: dwóch biskupów katolickich oraz jednego z hetmanów wraz synem, dnia 26 lutego 1968 roku uchwalono prawa kardynalne dające wolność wyznania innowiercom. Wówczas wybuchła największa wojna religijna w historii Polski, rozpoczęta zawiązaniem w miejscowości Bar konfederacji. Była to polska wojna secesyjna, wojna pomiędzy fundamentalistycznymi katolikami a osobami bardziej liberalnymi.
 
Pro-katoliccy historycy głoszą że mocarstw ościenne wykorzystały konflikty wyznaniowe w Polsce by dokonać jej rozbioru. Ale historyk-innowierca w ogóle nie uwierzy w to. Polska była pogrążona w takim chaosie 4-letniej religijnej wojny domowej, że zapanowanie pokoju, a tym bardziej tolerancji mniejszości wyznaniowych nie mogło być nijak zagwarantowane.
 
Polska wówczas była ostatnim bastionem nietolerancji religinej tam mocnej, tak krwiożerczej. Trudno uwierzyć że już w wówczas bardzo oświeceniowej Europie z sympatią patrzono na kraj w którym niekatolicy nie mieli żadnych praw, a próba zmiany tego stanu wywołała wojnę domową katolików przeciwko oświeceniowym elitom. Wywoływało to wrogość ówczesnych intelektualistów. Oto co pisał Wolter (Voltaire):
 
1768 o Katarzynie II, która wprowadziła do Rzeczypospolitej armię rosyjską w celu stłumienia konfederacji barskiej:
 
„Armia ta zjawiła się jedynie w celu opieki nad dysydentami w razie, gdyby ich chciano gwałtem zniszczyć. Zdumiano się na widok armii rosyjskiej, bardziej pilnującej w środku Polski karności niż jej kiedykolwiek miały wojska polskie. Miast pustoszyć wzbogacała kraj: będąc tam dla opiekowania się tolerancją”
 
18 listopada 1772 Voltaire do Fryderyka II:
 
„Mówią, Sire, że to Pan poddał pomysł rozbioru Polski – i ja tak sądzę, ponieważ znać w tym geniusz.”
Reformy w Polsce (próba wprowadzenia konstytucji w 1792 roku) przyszły o wiele za późno by mieć szansę na praktyczną realizację zwłaszcza wobec totalnego oporu. Polska nie rokowała na pokój i tolerancję. Co więcej, próba uchwalenia konstytucji poskutkowała kolejną wojną popartą specjalnym błogosławieństwem przez samego papieża i gros duchowieństwa, po której wojska rosyjskie już nie opuściły kraju. Kolejne powstanie- insurekcja Kościuszki się nie powiodło, przypieczętowało tylko ostatni rozbiór. Polska znikła na 124 lata z map świata.
 
Pro-katoliccy historycy wciąż sprzeciwiają się tezie że to wojny religijne i nietolerancja innowierców były tylko pretekstem dla rozbiorów. Wg nich ościenne kraje już dawno miały chrapkę na polskie ziemie. Ale dla mnie były ich przyczyną: obce wojska nigdy nie musiałyby wkraczać gdyby nie potrzeba obrony innowierców i zmiany najbardziej totalitarnych praw wyznaniowych ówczesnej Europy w duchu liberalizmu. Potem zaś tylko zasmakowały się w zdobyczach terytorialnych.

Do dziś na ten temat się nie dyskutuje. Ciekawi mnie, ile i co w ogóle można coś zbudować na tak zakłamanej historii? Taki owoc sprawiedliwy nie będzie.

(rf dla Instytutu Historycznego, 2009-2012)
 
  Materialy źródłowe:Deklaracja konfederacji barskiej  
My prawowierni chrześcijanie katolicy rzymscy, naród polski, wierny Bogu i Kościołowi, wolnym królom i kochanej ojczyźnie; uważając koniec nieszczęśliwych i strasznych środków, gwałtownie przeciwko wszystkiemu prawu uczynionych, nieomylnie wynikający a przynoszący niemylne nadwątlenie i prawie powszechną zgubę na wiarę ś. katolicką rzymska; widząc oziębłość w duchowieństwie wyższym, a w głowach większych świeckich obojętność, tudzież w obywatelach bezwstydną bojaźń i pomieszanie, a co najnieszczęśliwsza: że żadnej dotkliwości nie czując, nachylają swe niegdyś niezwyczajne głowy wolnego narodu pod jarzmo niewolnicze syzmatyków, lutrów i kalwinów, któreśmy krwią Chrystusa najdroższą i własną naszą odkupione bezpiecznie przed narodami nosili, nie dbając na tureckie, tatarskie, Szwedów, Kozaków hufce, które jak cień jeden od zaciągającego słońca, tak oni od znaku krzyża św. nikli przy heroicznym naszym orężu. Ale jest Bóg w Jeruzalem, jest jeszcze i prorok, który wszystkie wróży pomyślności. Jeżeli żyć i umierać, stać i upadać przy boku Jego i św. wierze katolickiej będziemy, umocni siły nasze i wzbudzi w nas krew rycerską, będzie nam wodzem i przywódca, zasłoną i potęgą. Niech nas utrzymuje Jego wszechmocna moc, niech posili moc Syna przenajświętszego, niech nas zagrzeje duch jego miłości! Czyńmy już więc w Imię Trójcy przenajświętszej Boga Ojca, Syna i Ducha św. to sprzysiężenie osobiste i powszechne. Tarczą będzie nam Marya.
 
PUNKTA OBOWIĄZKÓW SPRZYSIĘŻONYCH
 
Wiary św. katolickiej rzymskiej własnem życiem i krwią obligowany każdy bronić.
Żadnych gwałtów, rabunków między katolikami, żydami, lutrami, ani osobiście, ani przez subordynowane osoby nie powinien czynić.
Komendy każdy słuchać powinien, wiernie rozkazy pełnić, choćby z azardem życia było, oraz karze za występki ściągającej się podlegać; zaś sama komenda ma surowo zakazać, aby w obozie żadnej kobiety nie było.
Chorągiew katolickiego sprzysiężenia jedna najpryncypalniejsza: Pan Jezus ukrzyżowany na lamie złotej lub srebrnej, druga Najświętszej Matki na takimże dnie. Inne pod znakiem samego Krzyża św. być mają; których to chorągwi, osobliwie dwóch najpryncypalniejszych, trup na trupie padając, wydrzeć sobie nieprzyjaciołom wiary św. nie damy.
Hasło generalne: Jezus Marya.
Żadnej korespondencji ani porozumienia czynić nie będą z nieprzyjaciołami wiary św., tudzież z niesprzysiężonemi katolikami.
Każdy sprzysiężony rycerz nie powinien mieć więcej koni, tylko parę: pistolety, pałasz i proporczyk. [...]
Chorągiew każda być ma stokonna, złożona z samych rycerzów sprzysiężonych, oprócz szeregowych, których oficerów czterech być ma, tj. rotmistrz, porucznik, chorąży, strażnik, trębacz i dobosz.
Płaca nasza Chrystus i Opatrzność Jego najświętsza, który zaś będzie w sytuacji wsparcia i dopomożenia drugiemu, obligowany jest do pomocy.
Furaż nie większy, prowiant ma być wybierany tylko, gdzie generalna komenda brać i wiele każe.