Czy wolny Internet podzieli los radia czy telewizji?
Obecnie ilość danych które do nas docierają dziennie sięga nawet kilkudziesięciu gigabajtów. Giniemy w zalewie „szarego spamu”- listów handlowych, reklam, zaproszeń, docierających wraz z pocztą elektroniczną, ponieważ kiedyś, gdzieś, coś kupiliśmy. Coraz trudniej poradzić sobie w zalewie treści, i szczególny problem mają wydawcy działający w sieci Internet, który dziś przypomina wielką falę, i trzeba się nieźle napracować, by nie spłynąć w „czyściec Internetu”, bezkształtne limbo serwisów o małej poczytności. Także w polskim Internecie są pierwsi wygrani i cała masa przegranych, którzy nie zrozumieli w porę zmieniającego się rynku, a dziś przepaść między nimi a liderami jest zbyt wielka.
Znawcy tematu, jak choćby niejaki Tim Wu, autor „Wielkiego Przełącznika”, donoszą że żyjemy w fali wielkiej wolności, która w początkach towarzyszyła wszystkim niemal nowym technologiom: radiu, telewizji, filmowi. Po jakimś czasie jednak dawne elity umiejętnie podporządkowywały sobie nowe media. Podobne opinie można usłyszeć także np. o portalu społecznościowym, wg krytyków mogącym służyć inwigilacji.
Także radio w swoich początkach było oazą wolności, na przykład w USA działała niezliczona ilość stacji prowadzonych przez hobbystów. Podobne nadzieje żywiono także wobec filmu w USA. Tamtejszy przemysł filmowy w swoich początkach nieposkromionego prawem patentowym rozwoju celował we wszelkie możliwe nisze ideowe i intelektualne, w stopniu dziś mało wyobrażalnym. Nikt już nie produkuje np. hitów kinowych dla rynku osób o poglądach anarchistycznych czy innych podobnych mniejszości.
Po raz pierwszy od dwóch dekad ludność Polski w tak znaczny sposób porozumiała się poza rządowym i okołorządowym systemem koncesjonowanych mediów informacyjnych. I nie stała się żadna tragedia, raczej tylko ekonomiści wyrazili żal z powodu nierównych warunków działalności na rynku. Coraz większa część młodych osób w ogóle nie posiłkuje się informacjami mediów uznawanych za mainstreamowe, woli poszukiwać informacji w sieciach społecznościowych. Nowoczesny model pozyskiwania informacji w młodych pokoleniach to sieć Internet oraz książki tradycyjne, odrodzone jako źródło bardziej dogłębnej informacji.
Dziennikarstwo straciło na znaczeniu, ma swoją stałą klientelę o określonych przyzwyczajeniach i nawykach ideowych. Dziennikarze mogą nadal żyć w mniemaniu że kształtują opinię publiczną, ale mam wrażenie że wolty opinii publicznej, takie jak w sprawie ACTA, dla wielu z nich będą coraz większym zaskoczeniem. Być może niektórzy odkryją że ich rząd dusz się znacznie przerzedził.

