Historia wojen wyznaniowych w Polsce
Poruszanie tematu przyczyn dominacji Kościoła Katolickiego w Polsce jest tematem bolesnym i mało obecnym w mediach mainstreamowych. Organizacje niekatolickie narzekają na nadal trwającą ukrytą dyskryminację, nie mówioną wprost, ale odczuwalną przy próbach współpracy, pozyskiwania środków etc. Dlaczego?
Polska, obecnie w 96 procentach katolicka, ma dość nabrzmiałą od nietolerancji i przemocy historię owej katolickiej drogi do dominacji nad duszami i sumieniami. Opowieści o polskiej tolerancji z podręczników należy włożyć do szufladki z półką "polityka historyczna", bo owej tolerancji dla innowierców w Polsce mniej więcej po 1610 roku już nie było, a potem nastąpiła seria prześladowań, o której już się nie mówi, bo do dziś jest to temat niemiły.
Historycznie hierarchia Kościoła Katolickiego była główną siłą w tym państwie. Wyzwolenie się spod tego wpływu miało miejsce za czasów ostatnich Jagiellonów, kiedy to Polska była krajem w którym niektóre grupy: senat czy stan szlachecki, były w większości lub w dużej mierze niekatolickie. Od tego czasu podjęta została nie przebierająca w środkach walka polityczna mająca wyeliminować wszelkich wrogów dla pozycji tej organizacji. O ile palenia odmiennie myślących na stosach były rzadkie (taki incydent miał miejsce np. w Zbąszyniu, Krakowie czy na wrocławskim rynku), to rzeczywistość walki Kościoła Katolickiego o odzyskanie władzy przybierała postać nader licznych tumultów.
Istnieje jeszcze głębszy temat, o którym się nie mówi. Ten temat to fakt zaszczucia "pro-pokojowej" opozycji tego kraju, historia końca jego wielkości i jego tolerancji. W szkołach uczy się w ramach "historii politycznej" o fakcie istnienia owej tolerancji, ale nie wspomina się o jej końcu, końcu który był jednocześnie końcem Rzeczpospolitej. Jakie to dziwne- wielka krucjata Kościoła Katolickiego przeciwko wszelkiej odmienności religijnej skończyła się kresem pierwszej polskiej państwowości po niemal 800 latach jej funkcjonowania. Kościół Katolicki, spiritus movens, mentor etyczny tej całej krucjaty, dziś pławi się w monopolu religijnym, jaki jest faktem w monoreligijnej Polsce, ale rzadko spotykany w tej skali na świecie.
Koniec typowej dużej polskiej opozycji jako siły działającej metodami pokojowymi (komuniści nie działali metodami pokojowymi, pokojowo nie działał też obóz bądź co bądź dyktatora Piłsudskiego) to rokosz Zebrzydowskiego. Rokosz ten, zwany także sandomierskim, był ostatnią próbą obrony tolerancyjnej Rzeczpospolitej z okresu swej świetności, próbą sprzeciwu wobec nakazu dyskryminacji społecznej i gospodarczej. Rokoszanie przedstawili szereg artykułów mających na celu naprawę państwa, z czego wiele dotyczyło przywrócenia tolerancji religijnej w okresie narastającego terroru katolickiego. Bitwę przegrał kierujący rokoszem Zebrzydowski. Był to kres ostatniej liczącej się opozycji wobec dominacji Kościoła Katolickiego w życiu politycznym.
Proces tępienia niekatolicyzmu osiągnął apogeum zaledwie kilkadziesiąt lat po Konfederacji Warszawskiej- w 1658 roku wygnano na przykład arian, nader racjonalną i pacyfistyczną mniejszość wyznaniową, odrzucającą prymat wiary nad racjonalnością. Sami prześladowani zrezygnowali z argumentów zmian politycznych na rzecz domagania się obrony i poszanowania ich praw. Ostatnie zbory protestantów zniszczono w Poznaniu w 1614 roku, w Krakowie w 1610 roku, kiedy to spalono ostatni dom prywatny w którym potajemnie zbierali się protestanci.
Zbór w Lublinie palono w latach 1611, 1614, 1620, by wreszcie zwycięstwo katolików przypieczętować tam budową katolickiego klasztoru. Nowy zbór na przedmieściach Lublina zrównano doszczętnie w 1627 roku, podobnie jak zburzono wszystkie prywatne domy w których niekatolicy odprawiali nabożeństwa. Protestanci musieli się opłacać jak Żydzi aby ujść pogromom. W 1611 roku katolicy napadli nawet na protestancki pogrzeb. W 1611 roku na pal wbito w Wilnie niejakiego Franco, protestanta który zatrzymał procesję katolicką tłumacząc jej uczestnikom iż chleb nie jest Bogiem. Kilka dni później uczniowie jezuitów zniszczyli wileński zbór i wymordowali jego ministrów. Sprawcy nie ponieśli kary- katolicki król zastosował kasację wyroków.
Tumulty zdarzały się w różnych miastach niemalże co roku, innowierców np. usiłowano topić. Jeśli nie przemocą, to na religię państwową nawracano dyskryminacją. Ewangelików nie dopuszczano do publicznych urzędów nim nie przeszli na wyznanie panujące. Autorzy prac o wojnach religijnych z tego okresu oskarżają ówczesny kler o bycie napędem, sprężyną tych prześladowań. Ruchy religijne obalające władzę kleru, brutalnie redukujące władzę księży i kapłanów nad wiernymi, nad ich sumieniami, do funkcji niemal administracyjnych, zostały zdławione krwawymi tumultami i "bardziej czystymi" zdecydowanymi prześladowaniami gospodarczymi i społecznymi. Gdy wytępiono wreszcie wroga, wówczas nastał kres Rzeczpospolitej, już wówczas zupełnie pozbawionej chrześcijańskiej reformacji. Dawna tolerancja została zastąpiona karą śmierci dla przechodzących na inną wiarę.
Co było końcem Rzeczpospolitej? Była nią... dyskusja nad prawami dla innowierców, których próba przywrócenia spowodowała wojnę religijną z katolickimi fundamentalistami (wojna o obronę Konfederacji Barskiej) i zatonięcie kraju w chaosie.
Cała intelektualna, tolerancyjna i oświeceniowa Europa stanęła po jednej stronie wrogów ostatniego bastionu katolickiego totalitaryzmu ciemiężącego religijnych dysydentów, pozbawiającego ich praw, skazującego na karę śmierci za zmianę wyznania. Wolter (Voltaire), ubóstwiany w ówczesnej Europie ojciec duchowy oświecenia i rozdziału kościoła od Państwa, w 1768 sławił Katarzynę II, która wprowadziła do Rzeczypospolitej armię rosyjską w celu stłumienia konfederacji barskiej:
18 listopada 1772 Voltaire komplementował Fryderyka II:
Po tych wojnach religijnych ranking religijności nie powinien dziwić. Polska na jego tle jest jednym z najbardziej monoreligijnych krajów świata. Tak wysokich dysproporcji pomiędzy wyznaniem dominującym i wyznawcami innych religii, które w przypadku Polski oscylują wokół kilku procent wyznawców, autor nie znalazł w żadnym innym kraju porównywalnej wielkości. Podobną sytuację spotkać można w Rep. Dominikany, Maroko lub Libii, choć dane co do tych krajów są niepewne z uwagi na ich skąpość w odniesieniu co do tych dwóch krajów.
Spośród krajów europejskich, Polska poza Turcją jest najbardziej monoreligijnym krajem tego kontynentu, z relatywnie najmniejszą różnorodnością wyznawców. Prześladowania innowierców ze strony katolików dopuszczano się na szeroką skalę jeszcze w Polsce międzywojennej, niszcząc np. ponad 100 cerkwi w okolicach Chełmu.
Jeśli idzie o sytuację religijną, to bez wątpienia Polskę można określić jako kraj w którym dawny kościół państwowy po tylu latach wciąż ma monopol w sprawach wiary oraz chroni go poprzez odgrywanie kluczowej roli politycznej. Obrona tego stanu dzieje się bez wątpienia kosztem np. polityki gospodarczej, bowiem partie konserwatywne które jako kluczowy cel deklarują obronę monopolu religii dominującej i jego co wysokiej pozycji są zwykle po prostu niekompetentne w sprawach gospodarczych.
Polska musi przejść to samo co inne kraje europejskie, a co zostało zdławione. Niestety, nowoczesne społeczeństwo ma także inne wewnętrzne ideologie, zwykle niemające wiele wspólnego ze status-quo. Jest to często 'confesio moderna', wiara zbudowana na indywidualnej relacji z Bogiem, absolutem etc. na jakiej opiera się m.in. holenderski protestantyzm. To, co zaszczuto i wykarczowano i co niszcząc przeciwników utorowało drogę obecnej ideologii dominującej całe polskie życie polityczne, musi wrócić, tym razem na innych zasadach.
Konieczne są bezstronne światopoglądowo media, konieczna jest swobodna dyskusja medialna na tematy wiary także z przeciwnikami i krytykami katolicyzmu, przedyskutowanie faktów z przeszłości Kościoła Katolickiego w Polsce, gdzie je ocenzurowano. Tylko otwarta dyskusja prowadzona zupełnie bezstronnie jest w stanie intelektualnie oswobodzić ten kraj, wyrwać go spod jarzma które historycznie okazało się siłą wręcz druzgoczącą.
Dziś to liberalna Estonia jest o 1/3 zamożniejsza od Polski, mimo startu z porównywalnego poziomu. Podobnie Czechy. Spojrzenie w rankingi pokazujące duchowość ludności czeskiej czy estońskiej w zestawieniu z duchowością ludności Polski wyjaśnia chyba aż nadto wiele.
(af)
Literatura:
Rankingi zawierające dane n/t religijności
http://www.state.gov/g/drl/rls/irf/2007/90193.htm
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/pl.html
Polska, obecnie w 96 procentach katolicka, ma dość nabrzmiałą od nietolerancji i przemocy historię owej katolickiej drogi do dominacji nad duszami i sumieniami. Opowieści o polskiej tolerancji z podręczników należy włożyć do szufladki z półką "polityka historyczna", bo owej tolerancji dla innowierców w Polsce mniej więcej po 1610 roku już nie było, a potem nastąpiła seria prześladowań, o której już się nie mówi, bo do dziś jest to temat niemiły.
Historycznie hierarchia Kościoła Katolickiego była główną siłą w tym państwie. Wyzwolenie się spod tego wpływu miało miejsce za czasów ostatnich Jagiellonów, kiedy to Polska była krajem w którym niektóre grupy: senat czy stan szlachecki, były w większości lub w dużej mierze niekatolickie. Od tego czasu podjęta została nie przebierająca w środkach walka polityczna mająca wyeliminować wszelkich wrogów dla pozycji tej organizacji. O ile palenia odmiennie myślących na stosach były rzadkie (taki incydent miał miejsce np. w Zbąszyniu, Krakowie czy na wrocławskim rynku), to rzeczywistość walki Kościoła Katolickiego o odzyskanie władzy przybierała postać nader licznych tumultów.
Istnieje jeszcze głębszy temat, o którym się nie mówi. Ten temat to fakt zaszczucia "pro-pokojowej" opozycji tego kraju, historia końca jego wielkości i jego tolerancji. W szkołach uczy się w ramach "historii politycznej" o fakcie istnienia owej tolerancji, ale nie wspomina się o jej końcu, końcu który był jednocześnie końcem Rzeczpospolitej. Jakie to dziwne- wielka krucjata Kościoła Katolickiego przeciwko wszelkiej odmienności religijnej skończyła się kresem pierwszej polskiej państwowości po niemal 800 latach jej funkcjonowania. Kościół Katolicki, spiritus movens, mentor etyczny tej całej krucjaty, dziś pławi się w monopolu religijnym, jaki jest faktem w monoreligijnej Polsce, ale rzadko spotykany w tej skali na świecie.
Koniec typowej dużej polskiej opozycji jako siły działającej metodami pokojowymi (komuniści nie działali metodami pokojowymi, pokojowo nie działał też obóz bądź co bądź dyktatora Piłsudskiego) to rokosz Zebrzydowskiego. Rokosz ten, zwany także sandomierskim, był ostatnią próbą obrony tolerancyjnej Rzeczpospolitej z okresu swej świetności, próbą sprzeciwu wobec nakazu dyskryminacji społecznej i gospodarczej. Rokoszanie przedstawili szereg artykułów mających na celu naprawę państwa, z czego wiele dotyczyło przywrócenia tolerancji religijnej w okresie narastającego terroru katolickiego. Bitwę przegrał kierujący rokoszem Zebrzydowski. Był to kres ostatniej liczącej się opozycji wobec dominacji Kościoła Katolickiego w życiu politycznym.
Proces tępienia niekatolicyzmu osiągnął apogeum zaledwie kilkadziesiąt lat po Konfederacji Warszawskiej- w 1658 roku wygnano na przykład arian, nader racjonalną i pacyfistyczną mniejszość wyznaniową, odrzucającą prymat wiary nad racjonalnością. Sami prześladowani zrezygnowali z argumentów zmian politycznych na rzecz domagania się obrony i poszanowania ich praw. Ostatnie zbory protestantów zniszczono w Poznaniu w 1614 roku, w Krakowie w 1610 roku, kiedy to spalono ostatni dom prywatny w którym potajemnie zbierali się protestanci.
Zbór w Lublinie palono w latach 1611, 1614, 1620, by wreszcie zwycięstwo katolików przypieczętować tam budową katolickiego klasztoru. Nowy zbór na przedmieściach Lublina zrównano doszczętnie w 1627 roku, podobnie jak zburzono wszystkie prywatne domy w których niekatolicy odprawiali nabożeństwa. Protestanci musieli się opłacać jak Żydzi aby ujść pogromom. W 1611 roku katolicy napadli nawet na protestancki pogrzeb. W 1611 roku na pal wbito w Wilnie niejakiego Franco, protestanta który zatrzymał procesję katolicką tłumacząc jej uczestnikom iż chleb nie jest Bogiem. Kilka dni później uczniowie jezuitów zniszczyli wileński zbór i wymordowali jego ministrów. Sprawcy nie ponieśli kary- katolicki król zastosował kasację wyroków.
Tumulty zdarzały się w różnych miastach niemalże co roku, innowierców np. usiłowano topić. Jeśli nie przemocą, to na religię państwową nawracano dyskryminacją. Ewangelików nie dopuszczano do publicznych urzędów nim nie przeszli na wyznanie panujące. Autorzy prac o wojnach religijnych z tego okresu oskarżają ówczesny kler o bycie napędem, sprężyną tych prześladowań. Ruchy religijne obalające władzę kleru, brutalnie redukujące władzę księży i kapłanów nad wiernymi, nad ich sumieniami, do funkcji niemal administracyjnych, zostały zdławione krwawymi tumultami i "bardziej czystymi" zdecydowanymi prześladowaniami gospodarczymi i społecznymi. Gdy wytępiono wreszcie wroga, wówczas nastał kres Rzeczpospolitej, już wówczas zupełnie pozbawionej chrześcijańskiej reformacji. Dawna tolerancja została zastąpiona karą śmierci dla przechodzących na inną wiarę.
Co było końcem Rzeczpospolitej? Była nią... dyskusja nad prawami dla innowierców, których próba przywrócenia spowodowała wojnę religijną z katolickimi fundamentalistami (wojna o obronę Konfederacji Barskiej) i zatonięcie kraju w chaosie.
Cała intelektualna, tolerancyjna i oświeceniowa Europa stanęła po jednej stronie wrogów ostatniego bastionu katolickiego totalitaryzmu ciemiężącego religijnych dysydentów, pozbawiającego ich praw, skazującego na karę śmierci za zmianę wyznania. Wolter (Voltaire), ubóstwiany w ówczesnej Europie ojciec duchowy oświecenia i rozdziału kościoła od Państwa, w 1768 sławił Katarzynę II, która wprowadziła do Rzeczypospolitej armię rosyjską w celu stłumienia konfederacji barskiej:
armia ta zjawiła się jedynie w celu opieki nad dysydentami w razie, gdyby ich chciano gwałtem zniszczyć. Zdumiano się na widok armii rosyjskiej, bardziej pilnującej w środku Polski karności niż jej kiedykolwiek miały wojska polskie. Miast pustoszyć wzbogacała kraj: będąc tam dla opiekowania się tolerancją.
18 listopada 1772 Voltaire komplementował Fryderyka II:
Mówią, Sire, że to Pan poddał pomysł rozbioru Polski -i ja tak sądzę, ponieważ znać w tym geniusz.
Po tych wojnach religijnych ranking religijności nie powinien dziwić. Polska na jego tle jest jednym z najbardziej monoreligijnych krajów świata. Tak wysokich dysproporcji pomiędzy wyznaniem dominującym i wyznawcami innych religii, które w przypadku Polski oscylują wokół kilku procent wyznawców, autor nie znalazł w żadnym innym kraju porównywalnej wielkości. Podobną sytuację spotkać można w Rep. Dominikany, Maroko lub Libii, choć dane co do tych krajów są niepewne z uwagi na ich skąpość w odniesieniu co do tych dwóch krajów.
Spośród krajów europejskich, Polska poza Turcją jest najbardziej monoreligijnym krajem tego kontynentu, z relatywnie najmniejszą różnorodnością wyznawców. Prześladowania innowierców ze strony katolików dopuszczano się na szeroką skalę jeszcze w Polsce międzywojennej, niszcząc np. ponad 100 cerkwi w okolicach Chełmu.
Jeśli idzie o sytuację religijną, to bez wątpienia Polskę można określić jako kraj w którym dawny kościół państwowy po tylu latach wciąż ma monopol w sprawach wiary oraz chroni go poprzez odgrywanie kluczowej roli politycznej. Obrona tego stanu dzieje się bez wątpienia kosztem np. polityki gospodarczej, bowiem partie konserwatywne które jako kluczowy cel deklarują obronę monopolu religii dominującej i jego co wysokiej pozycji są zwykle po prostu niekompetentne w sprawach gospodarczych.
Polska musi przejść to samo co inne kraje europejskie, a co zostało zdławione. Niestety, nowoczesne społeczeństwo ma także inne wewnętrzne ideologie, zwykle niemające wiele wspólnego ze status-quo. Jest to często 'confesio moderna', wiara zbudowana na indywidualnej relacji z Bogiem, absolutem etc. na jakiej opiera się m.in. holenderski protestantyzm. To, co zaszczuto i wykarczowano i co niszcząc przeciwników utorowało drogę obecnej ideologii dominującej całe polskie życie polityczne, musi wrócić, tym razem na innych zasadach.
Konieczne są bezstronne światopoglądowo media, konieczna jest swobodna dyskusja medialna na tematy wiary także z przeciwnikami i krytykami katolicyzmu, przedyskutowanie faktów z przeszłości Kościoła Katolickiego w Polsce, gdzie je ocenzurowano. Tylko otwarta dyskusja prowadzona zupełnie bezstronnie jest w stanie intelektualnie oswobodzić ten kraj, wyrwać go spod jarzma które historycznie okazało się siłą wręcz druzgoczącą.
Wg "Eurobarometer"- Social Values, Science and Technology |
(af)
Literatura:
Rankingi zawierające dane n/t religijności
http://www.state.gov/g/drl/rls/irf/2007/90193.htm
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/pl.html
Posted by Adam Phoo
on 15:59.
Filed under
historia apolityczna
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0