Na warsztatach capoeira

W Polsce uczymy się angoli samodzielnie. W Polsce nie ma mestre, mistrza tego sportu. I nagle okazuje się że mimo kilku lat nauki w Polsce pasuję bardziej do grupy średniej niż zaawansowanej. Na warsztatach chodził jeden z mestres i wyrzucał osoby słabiej sobie radzące, i padło też na mnie.

Jestem na tych warsztatach i mam wrażenie nauczenia się więcej w ciągu kilku godzin niż w ciągu całego roku nauki w Polsce. Myślę że jest to taka paralela w ogóle "polskiej nauki", bo angola to nauka i umiejętność jak każda inna, jej sami nie wymyślimy. W Polsce z tą nauką uniwersytecką też ktoś doszedł do wniosku że jej można sie nauczyć samodzielnie. W Polsce nie ma wybitnych ekonomistów, humanistów, socjologów, bo niby skąd by się mieli wziąć. Że są książki, że można się samemu nauczyć.

To wirtutna bzdura- nawet Google nam nie pomoże jeśli nie wiemy jakie hasło wpisać w wyszukiwarkę. Bez przewodników nie mamy możliwości sami przeniknąć wielu złożoności. W Polsce, amm wrażenie, jestesmy ofiarami umysłowego i kulturowego zaścianka. Zaścianka przede wszystkim intelektualnego. Przecież to widać, jak wyglądają choćby media w takich Niemczech. Te wielkie, opasłe gazety, w których dział (świetnie napisanych) felietonów ma więcej znaków niż polska bulwarówka którą polskie "elity" mają za opoiniotwórczą.

Obawiam się że Polska jest stratą czasu dla tych którzy chcieliby żyć we współczesnym świecie, a nie na jego marginesie. Jesteśmy krajem zawłaszczonym przez polityczną mafię, przez grupę ludzi którzy dzięki dyskryminującym innych przepisom (np. o finansowaniu partii, czy o przyznawaniu koncesji na radio i TV) dzierżą pełnię władzy.

W Niemczech stworzono możliwość do dyskusji o takich jak wyznania, religia. W Polsce nie dopuszcza się do głosu niekatolików. A Niemcy są krajem innych wyznań, także dlatego że panuje tutaj nastawienie bardziej ceniące różnorodność. W Polsce z protestantami doszczętnie rozprawiono się w XVII i XVIII wieku, a w Niemczech udało się religijną różnorodność obronić.

W Polsce nie było buntu roku 1968, który był buntem nazistowskich dzieci, zapatrzonych w walkę z biedą i nędzą, przeciwko narodowosocjalistycznym rodzicom i państwu policyjnemu rządzonemu przez odpowiednik dzisiejszej PO. Tymczasem w Polsce dziś kwitnie narodowy socjalizm, bo czym niby był wynik wyborów z 2005 roku jak nie głosem za tą ideologią?

Nauczyciel gry na tamburynie z autorem
Polska jest targana konfliktami społecznymi, jak mówi mój kumpel Bogas. Tymczasem nie ma głosu intelektualistów, ba, te grupy nie istnieją w przestrzeni medialnej. Nie mają nawet portalu internetowego poza jakimiś marginalnymi grupami. Wykłady w miejscach publicznych, debaty, dyskusje, są w Polsce rzadkie, istnieją ponadto praktycznie tylko w stolicy. I nie pojawiają się na nich czołowi intelektualiści tego świata. Tymczasem, tutaj, na obozie sportowym, jeden z mestres akurat zagania nas na wykład rastamana Cobramanzy, najwyraźniej mającego nam coś do zakomunikowania. W Polsce- wyobrażacie sobie wykład na warsztatach sportowych?

Intelektualistów w Polsce mamy w Internecie. W polskiej rzeczywistości można wyemigrować do sieci, gdzie znajdziemy nam podobnych. Tam istnieje dyskusja intelektualna, ale nie ma jej w przestrzeni publicznej, którą włada mafia polityczna dzięki kontroli nad częstotliwościami dla mediów. I tyle. Chcący czeoś więcej od życia muszą albo ta mafię zgnieść i wygonić (najbliższą wielotysięczną demonstrację organizujemy 29 maja) albo wyemigrować. Tudzież marnować sobie życie żyjąc na marginesie współczesnych metanarracji.
(rf)